Reportaż fotograficzny z biwaku dla dzieci w dniach 27-30.07.2020r.

W dniach 27 – 30 lipca 2020 został zorganizowany biwak dla dzieci i młodzieży z Parafii Wróblik Królewski, zaangażowanych w grupy formacyjne. Udział w nim wzięło10 osób z parafii z proboszczem. Do grupy dołączyli zaprzyjaźnieni animatorzy Ruchu Światło – Życie, oraz kleryk Łukasz. Wczesna pobudka i wyjazd o 5.30 wcale nie popsuły humoru. Naszą przygodę rozpoczęliśmy od zakwaterowania w Domu Rekolekcyjnym w Rzepedzi. Następnie udaliśmy się do Cisnej, celem zwiedzenia Bieszczadzkiej Kolejki Wąskotorowej. Naszym przewodnikiem był pan Mariusz Wermiński – Dyrektor Kolejki. Poznaliśmy historię powstania i zasady działania kolejki, jak działa parowóz, oraz współczesne wyzwania jakie stoją przed zarządcą kolejki. Wiele radości sprawił przejazd kolejką do Balnicy. Wielu z nas oczekiwało dużej prędkości pociągu a tu 10 km na godzinę. Trzeba było zrobić sesję zdjęciową, żeby na chwilę zapomnieć o zawrotnej prędkości i skoncentrować się bardziej na pięknie krajobrazu. Z Cisnej udaliśmy się nad Zalew Soliński, wielu było tam pierwszy raz. Podziwialiśmy zaporę na rzece San, zbiornik wodny, bardziej odważni udali się na wesołe miasteczko. Po degustacji lodów sponsorowanych przez księdza proboszcza udaliśmy się do Ogrodu Biblijnego w Myczkowcach. W tym uroczym miejscu poznawaliśmy dzieje Narodu Izraelskiego, wydarzenia z Nowego Testamentu od narodzenia Jezusa Chrystusa aż po paruzję. Zawód sprawił nam fakt, że nie odnaleźliśmy miniatury kościoła z Wróblika Szlacheckiego w Parku Miniatur Centrum Ekumenicznego. Humory wróciły, gdy został ogłoszony konkurs na zdjęcie ze zwierzątkiem z mini zoo. Powstało wiele zdjęć z lamą, kozami czy kucykami. Najlepsze selfi nie zostało jednak zgłoszone do konkursu z niewiadomych przyczyn, których można się jedynie domyślać. Tu każdy jest odpowiedzialny za własne skojarzenia. Dzień zakończył się wspólną zabawą integracyjną i modlitwą. Nie wnikam co działo się do rana. Po rannej modlitwie i śniadaniu udaliśmy się na Jeziorka Duszatyńskie i górę Chryszczata. Trudno było się oprzeć urokowi jeziorek, przy których każdy chciał mieć zdjęcie. Czas powrotu z wyprawy wydłużał się, gdy ksiądz zaczął po krzakach szukać grzybów. Po kolacji, Mszy św. i integracji nastąpiła długo oczekiwana noc pod namiotami. Najciekawsze wspomnienia zostały z rozkładania i składania namiotu oraz swędzących miejsc po ukąszeniu komarów i mrówek. Trudno zrozumieć dlaczego najwspanialszym zajęciem podczas dnia stał się odpoczynek po trudach nocy. Nierobienie nic było hitem dnia. Oczywiście nie do końca, bo międzyczasie były sponsorowane lody, dwa filmy, zabawy integracyjne i Msza św. Na usta cisnęła się piosenka „I znowu nieprzespana noc …” , jednak daliśmy rade. W pogodnych nastrojach wróciliśmy do naszych domów, oczekując na kolejną wyprawę.